Talkeetna była następnym punktem w podróży po Alasce w kierunku północnym – do Fairbanks. Jest to mała mieścina (naprawdę mała, w wiki nazwa “jednostka osadnicza” :D, populacja < 1000 osób) w której pierwotnie planowałem łowienie łososi, ale jak zobaczyłem na jakiej zasadzie to ma wyglądać to jednak odpuściłem 😉
Transport do Talkeetna
Do Talkeetna można dostać się pociągiem lub autem. Podejrzewam, że prywatnym małym samolotem (air taxi) również, gdyż znajduje się tam lotnisko. Ja wybrałem transport kolejowy, ale ze względu na szalejące pożary, pociąg został odwołany i była podmiana na autokar.
Pożary lasów na Alasce są czymś normalnym, jednakże w tym roku były zdecydowanie bardziej intensywne. Zanotowano również najwyższa temperaturę. Termometr wskazał 32 stopnie co jest rekordem dla tego miejsca.

Kierowca z łezką w oku wspominał, że jeszcze tydzień wcześniej mieszkali tu ludzie, ale musieli się ewakuować. Jak widać dobrze zrobili…

Przez większość trasy czułem się jak w wędzarni. Zapach dymu był wyczuwalny wszędzie. Dodatkowo miało to negatywny wpływ na widoczność okolic. Patrząc na poniższe zdjęcie przypomniał mi się Szanghaj, tylko, że tam było gorzej, nie spowodowane pożarami… i do tego w mieście.

Główna stacja kolejowa w Talkeetna znajduje się 10 minut spacerem od “centrum miasta”.

Atrakcje
Na same “miasto”, które jest “atrakcją” wystarczy godzina 🙂 Jeden supermarket, bary, pizzeria 😀 Jedną z nich jest Talkeetna Roadhouse – Bed&Breakfast, piekarnia i restauracja w jednym. Znajduje się w budynku z początku XIX wieku i zarządzane przez miłą właścicielkę. Udało mi się tam zarezerwować prywatny pokój – zapewne przez panujące pożary, które przepędziły turystów. Podobno mieszkańcy Talkeetna do ostatniej chwili nie byli pewni czy będą musieli również się ewakuować.
W Talkeetna Roadhouse nie ma zwyczaju dawania napiwków…albo inaczej, są one już wliczone w koszt usługi lub produktu. Ceny w tej mieścinie są wysokie, ale to Alaska…

W mieście znajduje się praktycznie jeden sklep. Raczej zalecane jest zaopatrzenie się w Anchorage…

Główna ulica w Talkeetna ma pewnie ze 100 metrów… Nie trudno spotkać te same twarze… Podczas podróży do Talkeetna autokarem, rozmawiałem z japońskim turystą, który zaplanował 8 dni w tym mieście. Nie był mi w stanie odpowiedzieć czemu tak długo, ale podobno ze względu na “liczbę atrakcji”, które czekają w tym miejscu. Następnego dnia spotkałem go na poniższej głównej “arterii miasta” i był załamany…


Mając sporo czasu, przejrzałem możliwe “atrakcje” i postanowiłem wybrać się w rejs szybką łodzią po okolicznej rzece. W USA i Kanadzie, prąd w rzekach jest naprawdę dynamiczny.


Sam rejs nie należał do zbyt przejmujących, ale niedługi pobyt na jednej z wysp bardzo pouczający. Pani przewodnik zaopatrzona w shotgun’a tylko dodała uroku 😉

W Talkeetna również nie widziałem niedźwiedzia… Oprócz standardowych łososi, musiałem zadowolić się Gronostajem Europejskim 😀

Jedną z głównych atrakcji była dłuższa pogawędka z okolicznymi wędkarzami. Woda w rzece nie jest przezroczysta (lodowiec), więc łowienie jest na ślepo. Łososie cały czas wędrują, więc wystarczy mechanicznie zarzucać i wreszcie coś chwyci przynętę. Liczyłem na większe wyzwania, które jak się okazało później – miałem okazje stawić czoła w Denali!

Pomimo wysokich cen, muszę przyznać, że bary i pizzeria oferują smaczne potrawy (zresztą posiadają wysokie recenzje w Tripadvisor).

Podsumowanie
Talkeetna jest miejscem dla chill out. Może być dobrym punktem wypadowym dla wielbicieli wspinaczek – np. planujących wejście na Denali. Jednak należy pamiętać, że USA słynie z marketingu i osobiście byłem tam o jeden nocleg za długo. Zdecydowanie zimą może być ciekawiej… No i nie można zapomnieć, iż popularny niegdyś serial “Przystanek Alaska” był częściowo kręcony w Talkeetna 🙂
Leave a Reply