Po wstępie w Sapporo i Otaru, następne dwa dni zaplanowane były nad jeziorem Toya. Jest to kurort slynący z onsenów, wulkanów oraz widoków 🙂
Transport
Do Toya mieliśmy zapewniony autobus z resortu, w którym się zatrzymaliśmy. Podczas rezerwacji noclegu trzeba zaznaczyć/zarezerwować miejscówki. W sezonie bezwzględnie, chociaż jak trzeba to podstawiają więcej autobusów w Sapporo. Podróż trwa około 2.5h z jednym postojem 15 min. Po drodze przejeżdża się przez wiele fajnych tuneli wydrążonych w górach. Trochę przypominało mi to mój wyjazd do Tajwanu i tamtejszego Taroko.
Nocleg
Zatrzymaliśmy się w Toya Sun Palace Resort. Jak wspominałem w pierwszym poście, udało się go zarezerwować w całkiem dobrej cenie. Hotel oferuje basen, onsen oraz wyżywienie w formie bufetu: śniadania, oraz obiadokolację. Wybór potraw szeroki, a jedzenie bardzo smaczne.
W hotelu również znajduje się sklep spożywczy, więc praktycznie można z niego nie wychodzić.
Pokoje duże jak na warunki japońskie, jednakże swój najlepszy czas już mają sobą. Internet dostępny w całym obiekcie.

Atrakcje
Głównymi atrakcjami są hotele, można odpocząć 😉 Na uwagę zasługują dwie możliwości spędzenia wolnego czasu aktywniej niż w czterech ścianach: rejs promem na okoliczną wyspę i wędrówki (nie skorzystałem) oraz trekking nad krater wulkanu Uzu, który akurat chciałem zobaczyć. Najpierw należy podjechać autobusem (często to on nie kursuje…) pod kolejkę linową, która podwiezie nas kawałek do obserwatorium na szczycie.

Tam rozpościera się widok na jezioro Toya oraz inny wulkan … który swoje zrobił…


Następnie czeka około godzinny spacer nad ostatni punkt widokowy krateru. Trasa nie należy do wymagających, ale jest unikalna. Pierwszy raz miałem okazję wchodzić po długich drewnianych schodach, które z dalszej perspektywy wyglądają jak miniatura Wielkiego Muru Chińskiego 🙂

Sam krater mnie trochę zawiódł, bo po pierwsze nie było go dobrze widać tak jak spodziewałem się, a po drugie nie był wypełniony wodą (pomyłka z innym miejscem 😉 Przynajmniej spaliłem trochę kalorii zdobytych potrawami jedzonymi w hotelu 😉

Ze szczytu góry również jest uroczy widok na zatokę oraz drugi brzeg Hokkaido i Hakodate.
Z okolicznych miejsc, do których można całkiem szybko dojechać to warto wymienić Noboribetsu. Miasto to słynie również z onsenów i gejzerów. Jednakże ze względu na moją majówkę w Yellowstone i tamtejsze źródła gorącej “pary”, postanowiłem spędzić więcej czasu na tarasie hotelowym z widokiem na jezioro Toya 😉
Codziennie wieczorem pokaz fajerwerków z jeziora!


Podsumowanie
Toya przypomina mi Nową Zelandię, a dokładnie Tekapo. Czysta i przezroczysta woda, wulkany oraz gorące źródła ewidentnie mają wiele wspólnego z krainą ptaka nielota – Kiwi. Idealne miejsce na kilkodniową przerwę w intensywnym objazdowym poruszaniu się po Japonii.

Leave a Reply