W tym roku kilka razy byłem w USA. Częste podróże w tamte rejony (praktycznie San Francisco/San Jose lub Las Vegas) spowodowały, że zacząłem kombinować z biletami tak aby po drodze gdzieś się zatrzymać. Tak jak ostatnio napisałem jedną z nich była podróż do Waszyngtonu podczas której zatrzymałem się na jeden dzień w Montrealu. Podczas tego wyjazdu a dokładnie pobytu już w stolicy USA udało się wygospodarować cały weekend – idealnie na wyjazd nad wodospad – Niagara.
Transport
Z Waszyngtonu nad Niagarę można się (a dokładnie na lotnisko w mieście Bufallo) dostać szybko liniami United lub Southwest – wybrałem tę pierwszą ze względu, że to członek Star Alliance. United ma ranny lot w sobote a powrót wieczorem w niedzielę. Warto zakupić bilety wcześniej – w obie strony był overbooking (czyli sprzedali więcej biletów niż miejsc i szukali chętnych na lot innym rejsem). Po przylocie zamówiliśmy ubera (~35$) i udaliśmy się bezpośrednio już praktycznie nad wodospad.
Nocleg w Niagara
Na nocleg padł wybór na Hilton Niagara po stronie kanadyjskiej. W związku, iż było nas 3 wzięliśmy apartament z 3 łóżkami z widokiem nad wodospad. Niezły hotel ale był pełen – mnóstwo Azjatów. Trochę mi przypominał hotele w Las Vegas. Wyśmienite śniadanie co nie jest takie oczywiste. Ale to w sumie Kanada więc pewnie inaczej niż w USA…
Atrakcje
Co tu dużo pisać – atrakcją jest Niagara 😉 i kilka różnego rodzaju aktywności możliwych takich jak:
- Rejs statkiem pod wodospad (dostępne zarówno po stronie amerykańskiej jak i kanadyjskiej).
- Journey Behind the Falls (Kanada) – tunel za Niagarą…
- Cave of the Winds (USA) – możliwość zmoczenia się…
i kilka innych jak Skylon Tower (Kanada), muzea itp.
Wysiedliśmy z ubera i pierwsze co zobaczyliśmy rzekę o porywistym nurcie (pierwsza myśl co mogła przyjść wędkarzowi do głowy – jakie gatunki ryb tu pływają ;):

ale już z oddali było widać “dziurę” 😉

Kilka metrów dalej i już widok z bliska. Lepsze widoki są od strony Kanadyjskiej i dlatego szybko się tam udaliśmy.


Jedna z atrakcji po stronie amerykańskiej – Cave of the Winds:

Przejście na stronę kanadyjską
Po zaprzyjażnieniu się z Niagarą udaliśmy się na słynny tęczowy most – Rainbow Bridge. Przejście graniczne pomiędzy USA a Kanadą. Tutaj zaznaczę, że kiedy tam byłem nie była wymagana żadna wizy do Kanady (w przeciwieństwie do ETA podczas transportu lotniczego). Trzeba tylko pamiętać czy będzie można wrócić do USA. Im bliżej przejścia/wyjścia z USA a raczej bezobsługowej, obrotowej bramki, mnóstwo informacji aby pamiętać o paszporcie, wizach itp.
Z mostu rozpościera się niezły widok nad Niagarę:

Sprawdzenie paszportów i otrzymanie specjalnego stempla po stronie kanadyjskiej odbyło się sprawnie. Szybka wędrówka po okolicach i wpadł nam w oko lokalny browar – Niagara:

Ale w markecie również napotkaliśmy na rodzimy trunek!

Szybki lunch i kierunek – rejs statkiem! Kolejka była duża ale sprawnie znikała. Każdy dostał pelerynkę, która nawet dobrze jest w stanie ochronić plecak itp. przed zamoczeniem/zalaniem (co ciekawe kolor jest inny, w zależności czy rejs jest ze strony amerykańskiej czy kanadyjskiej. Jakby nie patrzeć byłoby jasne kto do której drużyny paintball’owej należy 😉 ).



Panorama Niagary od strony kanadyjskiej…

Można podejść naprawdę blisko… Niestety mimo długiego wpatrywania się, nie zauważyłem żadnego latającego łososia 😉


Tunel za Niagarą oraz okolice u podnóża wodospadu.. W sumie nic ciekawego..


Czas się zameldować w hotelu. Z okna też było widać wodospad – po prostu wszędzie woda, po 2 dniach mieliśmy jej dość 😀 Odpuściliśmy również Skyolon Tower.. zapewne tam również byłoby widać wodę…


Trzeba było wracać do USA – powrót wymagał więcej czasu… Nie ma kontroli paszportu po stronie kanadyjskiej ale należy mieć 1$ na automat, który otworzy bramkę… Po przejściu mostu kontrola paszportu jak na lotniskach w USA…czyli wiele pytań i odpowiedzi.
Podsumowanie
Od dłuższego czasu chodziła mi Niagara po głowie. Cieszę się, że udało się tam wybrać ale zdecydowanie strona kanadyjska ma ciekawsze widoki. Teraz czas na inny wodospad na innym kontynencie…
Brakuje zdjęcia Niagary zimą 😉