Nowa Zelandia 2017 – rozpoczęta!
Nowa Zelandia – lot do Londynu
4 marca 2017 przybyliśmy na lotnisko im. Fryderyka Chopina w Warszawie (WAW). Nasz lot (LOT281) do Londynu zaplanowany był na godz. 7:35. Pobyt na lotnisku standardowo:
Nadanie bagaży do Bangkoku (nie dało rady bezpośrednio do Auckland ze względu na transfer w BKK dłuższy niż 12 godzin)
Fast Track (specjalne przejście dla pasażerów np. lecących klasą biznes lub posiadających karty „częstego lotnika”) w celu ominięcia kolejki do security. Bez fast tracka czas podróży samolotem kontra pociągiem po kraju się zaciera, zwłaszcza po wprowadzeniu włoskich Shinkansenów jeżdżących po polskich torach — Pendolino 😉
Śniadanie w jednym z najlepszych saloników na świecie — Polonezie. Niestety nie było moich ulubionych naleśników z serem, ale poniższe danie również było bardzo smaczne.
Podczas lotu, już przed samym lądowaniem jak to było tłoczno w powietrzu (standard na LHR), więc pilot powiadomił nas, że będziemy w oczekiwać około 10 min na lądowanie.
Procedura oczekiwania (ang. holding) to zdefiniowany manewr, utrzymujący samolot w określonej przestrzeni podczas oczekiwania na zgodę.
Tego dnia pogoda była dobra, więc udało się zrobić kilka zdjęć stolicy Wielkiej Brytanii z lotu ptaka.
Oyster Card to podstawa w Londynie
Po odebraniu bagażu, zakupie Oyster Card (wygodny plastik, który można doładować i używać w komunikacji miejskiej) udaliśmy się metrem do naszego hotelu. Heathrow znajduje się kilka ładnych kilometrów od centrum Londynu, więc podróż zajęła około godziny. Aby mieć bliżej na dwa dni zwiedzania, wybraliśmy DoubleTree by Hilton Hotel London – Tower of London. Najczęściej zatrzymujemy się w tej popularnej sieci hoteli ze względu, iż wiemy, czego się możemy tam spodziewać. Najważniejsze to śniadania, które są bardzo dobre, jest duży wybór potraw.
Atrakcje w Londynie
Londyn ma wiele miejsc do zobaczenia. Kiedy byłem w tym mieście pierwszy raz w 2008 roku, cały miesiąc (nauka języka angielskiego) to praktycznie każdego dnia coś zwiedzałem. Zatem na 2 dni co można było wybrać, aby zbytnio się nie zmęczyć, bo przecież głównym celem była Nowa Zelandia? Ano na rozgrzewkę wybraliśmy:
- Przejazd metrem 😉
- Westminster
- Backingam Palace
- Big Ben
- Platform 9 – niejaki Harry Potter tam podobno był. Nie znam szczegółów, ale miałem przykaz, że tam musimy pójść.
- skrócony spacer Tamiza Theme

Wieczorkiem – spotkanie ze znajomymi i lokalna kuchnia czyli “Fish and chips” 😀 Wybór padł na “The Dickens Inn”. Jedzenie jadalne 😉
Po dwóch intensywnych dniach zwiedzania Londynu trzeba było się przemieścić do hotelu na lotnisku, aby nie testować metra londyńskiego w poniedziałek rano. Ten środek lokomocji lubi się zatrzymać gdzieś „na trasie” na kilkadziesiąt minut, a to może spowodować minięcie się z lotem. Wybór padł na hotel Hyatt Place London Heathrow Airport z dwóch powodów:
- blisko lotniska
- 7000 mil wpłynęło na konto 😉
Pokój duży, łóżko wygodne a co najważniejsze, internet nadążał za moim laptopem. Śniadania nie testowaliśmy, bo w planach był posiłek w sprawdzonym saloniku biznesowym Crown Plaza. Przy hotelu jest przystanek autobusowy, z którego bezpłatnie można dojechać na lotnisko. Linie sojuszu Star Alliance (m.in. LOT lub Thai Airways) urzędują na Terminalu 2 i tam też się udaliśmy.
Nowa Zelandia przez Bangkok
Do Bangkoku zaplanowany był samolot Airbus A380, mój ulubiony zaraz po LOT-owskich Embraer 170/195 – największy pasażerski na świecie (gdyby była tylko klasa ekonomiczna to około 800 ludków mogłoby lecieć tym samolotem i do tego mając miejsca siedzące 😉 Każda linia ma różną konfigurację samolotów. Akurat w Lufthansie trudno o miejscówkę na górnym pokładzie (no, chyba że bilet w klasie biznes lub posiada się status minimum Senator). W Thai mogliśmy wybrać miejsca w rzędzie 76 z duuużą ilością miejsca na nogi. Było cicho, więc i podróż minęła praktycznie z zamkniętymi oczami.

Po kilkunastu godzinach lotu, wylądowaliśmy w Bangkoku…gdzie mieliśmy przerwę na “grilla”. Stay tuned!
Leave a Reply