Zobaczenie byłej kolonii brytyjskiej, czyli Hongkongu długo chodziło mi po głowie. Wiedziałem jednak, że ze względu, że to miasto jest idealne do przesiadek do wielu miejsc, prędzej czy później zawitam do tego biznesowego miejsca w Azji. Hongkong jest oddalony o około 4h lotu od Japonii i był pierwszym przystankiem w mojej podróży do Singapuru, którą już opisałem.
Transport
Hongkong to jedno z największych portów przesiadkowych w Azji. Nie ulega wątpliwości, że wybrałem samolot z Tokio (no być może jakiś prom istnieje, ale raczej nie pozwala na przemieszczenie się w 4h 😉 Zarezerwowany miałem lot linia Air Nippon Airways (ANA) z Tokio Narity. Udało mi się tak skonstruować bilet, iż na odwiedziny Hongkongu miałem dokładnie 24h.
Wylot z Tokio
Narita to byłe główne lotnisko dla aglomeracji tokijskiej (teraz rolę tę przejęło lotnisko Haneda). Jest ono znacznie dalej oddalone od centrum stolicy Japonii. Nasz narodowy przewoźnik LOT ma bezpośrednie loty właśnie na Naritę i jak się okazało, w drodze z saloniku do bramki (ang. gate) miałem okazję zauważyć zaparkowanego Dreamliner’a 😉 Wypatrywałem również Miss Polski, ale niestety tym razem nie trafiłem w Jej grafik przypadkiem 🙂

Lot był zaplanowany po godzinie 10, zatem o 6 wyruszyłem w podróż, aby dojechać na lotnisko około 8:30 – na spokojnie nadać bagaż oraz sprawdzić co oferuje lounge ANA z rana przed podróżą. Salonik nie wyróżniał się niczym szczególnie, zdecydowanie odbiega od Hanedy i w związku z czym, nie robiłem tam praktycznie żadnych zdjęć.
Lot do Hongkongu
Do Hongkongu podstawiony był Boeing 767-300ER.

Serwis ANA jak zwykle — rewelacyjny. Stewardessa non stop przynosiła szampana — może chciała mnie upić, ale naprawdę nie było to konieczne 😉
Szampanik – było pod dostatkiem Zaplanowana trasa – NRT–>HKG Bardzo smaczny obiad! Trochę miejsca na nogi było

Lot przebiegł teoretycznie bez ciekawostek, ale zaliczyłem kolejny tzw. “Go Around”. Pilot zdecydował odejść na “drugi krąg”. Nie poinformowano nas, co było przyczyną — zazwyczaj takie zdarzenia są spowodowane złą pogodą, zbyt późnym zjazdem poprzedniego samolotu z pasa lub usterką techniczną (np. problem z wysunięciem podwozia).

Opóźniło to lądowanie (drugie podejście) o około 10 minut.

Hongkong – lotnisko
Co do lotniska w Hongkongu — pierwsze co mi się rzuciło w oczy to szybka odprawa imigracyjna (obywatele Polscy do 90 dni mogą wjechać bez wizy — otrzymuje się małą karteczkę). Ogólnie rzecz biorąc, Hongkong odszedł od stemplowania paszportów, co pozwala zaoszczędzić 3 sekundy per pasażer a, że podróżników jest miliony rocznie to można sobie obliczyć jaka ilość czasu pozostaje w kieszeni 😉
Druga sprawa to liczba gate na lotnisku – 530! Pomiędzy gate’ami można poruszać się “taśmą”, spacerem lub pociągiem.
Na lotnisku zaopatrzyłem się w Octopus Card — plastik, który można naładować dolarami i używać w komunikacji miejskiej, jak i sklepach.

Z lotniska odjeżdża Hongkong Express — pociąg, którym można dojechać w 24 minuty do centrum. Dodatkowo ze stacji w centrum Hongkongu można skorzystać z bezpłatnego shuttle, który dowozi potem do konkretnych hotelów. Bliższe informacje tutaj.

Nocleg
Zatrzymałem się w ciekawym miejscu — nie wiem ile gwiazdek ten hotel (Homy Hotel Central) posiadał, ale jedynym pozytywem była lokalizacja – samo centrum Hongkongu. Pokój miał okno, ale był baaardzo kompaktowy. Osoba z dużą walizką miałaby problemy z jej otworzeniem. Jednakże nie byłem zaskoczony, bo wszystko było opisane w internecie (warto czytać recenzje 😉 Cena była bardzo atrakcyjna jak na lokalizację!
Prycz – dało radę się wyspać Łazienka największa! Wąsko… Małą walizkę dało radę otworzyć Widok z okna 😉 Jest klimat!
W przypadku chęci skorzystania z bezpłatnego shuttle, należy wsiąść do autobusu H2 i wysiąść przy hotelu Holiday Inn Express Hong Kong Soho. Potem przejść się kilka metrów.
Atrakcje
Hongkong zdecydowanie wymaga więcej niż 24h. Zaplanowałem na spokojnie dwie główne atrakcje:
- Centrum i port
- Wzgórze Wiktorii (ang. The Peak, 552 m n.p.m.)
- pierogi Dim Sum
Po zapoznaniu się z “zakwaterowaniem” udałem się do portu. 10 minut spacerem od hotelu.

W porcie znajduje się wiele przystani, z których można wyruszyć w podróż np. do Macao. Kasyna czekają 😉 Może następnym razem 😉


Następnie wjazd na wzgórze Wiktorii autobusem nr 15. Podróż trwa do godziny i potrafi sama w sobie być atrakcją. Kierowcy jeżdżą agresywnie, a przy bardzo zakręconej drodze na szczyt można sobie wyobrazić co się dzieje w środku autobusu 😉 Na samym wzgórzu sklepy, punkty obserwacyjne – bez problemu można tam spędzić kilka godzin. Zdecydowanie tam chłodniej i bardziej rześko przez mżawkę/mgłę, która często krąży wokół wzgórza.

Jak się potem okazało, hotel, w którym się zatrzymałem miał z innego powodu bardzo dobrą lokalizację. Albowiem znajdował się kilka metrów od słynnego miejsca, gdzie są podawane smaczne pierogi Dim Sum. Bez wątpienia było to idealnie miejsce na obiadokolację po całym dniu wędrówki po okolicach.
Podsumowanie
Hongkong nie należy do tanich miast w Azji. Zdecydowanie jednak zasługuje na odwiedziny przynajmniej podczas przesiadki do innych miejsc lub Oceanii. Tym razem nie miałem czasu, aby udać się na wyspę Lantau z wielkim Buddą (ang. the Hong Kong Big Buddha). Na jej szczyt można dojechać długą kolejką linową. W samym Hongkongu jest wiele miejsc do zobaczenia takich jak Night Market czy Temple St, Jordan. Zostały na następną wizytę!
Leave a Reply